sobota, 9 listopada 2013

Rozdział III - Wyczuwam kłopoty...

      'It seems to me that when I die these words will be written on my stone'
'Mam wrażenie, że gdy umrę zapiszą te słowa na mym grobie' 
                                   One Direction - Story of My Life




Ludmiła


Federico jest taki kochany! Wczorajszy dzień był cudowny, ale dziś będzie trzeba zająć się Resto. 

- Gdzie byłaś? - zapytała się mnie mama, kiedy wchodziłam do domu. 
- A właściwie to nigdzie. Tak po prostu przeszłam się na spacer. 
- Hmm... Okej... A... Bo wiesz co? Mam dla ciebie wiadomość... - zaczęła niepewnie. Wyczuwam kłopoty. 
- Co takiego się stało? 
- Pamiętasz moją starą przyjaciółkę, Marcelę? Tą co przeprowadziła się do Francji razem ze swoim synem?
- Tak... 
- No właśnie... Przyjeżdżają do Buenos Aires. - szczerze mówiąc troszkę mnie to zmartwiło. Ten syn pani Marceli to David. Jest w moim wieku i odkąd pamiętam, podkochiwał się we mnie. Był moim przyjacielem, nie chciałam mu tak wprost mówić "Nie jestem tobą zainteresowana, więc się łaskawie odczep". Będą kłopoty... Z resztą jak przeczuwałam... Boję się, że nadal mu się podobam. Fede mógłby się lekko wkurzyć. 
- Dobra, to jeszcze nie tak źle - tak. W ogóle nie jest źle. Moja mama znała 'problemy' z Davidem, ale nigdy nie umiała mi pomóc. 
- Nie wiesz jeszcze wszystkiego. - teraz zaczęłam się bać. - Będą przez najbliższy miesiąc mieszkać u nas. - że co, proszę?! 
- Mamo?! - krzyknęłam. 
- Przepraszam cię córciu, ale wiesz że Marcela jest moją najlepszą przyjaciółką, nie umiem jej odmówić! 
- Ehh, no dobrze. - 1... 2... 3... 4... 5... 6... 7... 8... 9... 10... Podobno liczenie do 10 pomaga opanować złość... Mi jakoś nie pomogło! Właściwie to nie wiem co ja czuję. Złość? Czy może strach? Albo jeszcze coś innego? - Kiedy się wprowadzają? 
- W środę. - No tak. Mamy dziś poniedziałek. Mam dwa dni żeby pomyśleć... Pomyśleć nad tym, czy powiedzieć Fede o Davidzie, czy może udawać, że go nie znam? To raczej nie wypali... Będę musiała pogadać z moim chłopakiem. 
- Wychodzę. 
- Przecież dopiero wróciłaś. 
- Idę do Studia, za dwadzieścia minut mam lekcje. - wywróciłam oczami i poszłam...

___________________________________________________________

Hej, Hej, Hej! 
Już się tłumaczę, czemu rozdziału nie było!
Otóż leżałam z gorączką 38.4 stopni :| 
Nie byłam w stanie napisać rozdziału :D 
Wiem, że rozdział krótki. 
Spokojnie, spokojnie. Wenę mam! 
Ale jakbym się rozpisała to bym nie miała już co pisać na przyszłe rozdziały! 
Dzisiaj się dowiedzieliście o Davidzie, któremu twarzy użyczy Burkely Duffield 
( Edison Sweet - Tajemnice Domu Anubisa ) 
To wam wystarczy... Na razie xD
Kolejnego rozdziału... nie wiem kiedy możecie się spodziewać ;D
Niebawem! : D
To wszystko z mojej strony ;3

Mam jeszcze pytanko! Co byście chcieli... no nie wiem... zobaczyć na tym blogu? Macie jakieś pomysły? Każdy pomysł na wagę złota ♥ Nie chodzi mi tylko o samo opowiadanie, ale np. zakładki (tzn. tak jak teraz mam 'Strona Główna', 'Spis Treści'). Dzielcie się swoimi... pomysłami! :D

Aguś ♥

niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział II - Marcela

                                      'When I look into your eyes I can see a love restrained'
                                    'Kiedy patrzę w Twoje oczy, widzę skrywaną miłość'
                                                Guns N' Roses - November Rain



Violetta



Maxi i Broadway znowu się kłócą. Na szczęście Leon wymyślił dla nich jakieś rozwiązanie, ale podejrzewam, że chciał się ich po prostu pozbyć. Stałam oparta plecami o szafkę, a Leon, który jedną ręką przygwoździł mnie do nich, delikatnie mnie całował. Wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Oczywiście nasz drogi Maxi musiał nam przerwać. 
- Pablo zwołał zebranie w auli, możecie się obściskiwać później. - powiedział. Niechętnie odsunęłam się od Leona i zapytałam. 
- Gdzie zgubiłeś Naty, hę? - on nic nie odpowiedział tylko z uśmiechem na twarzy odszedł. Uczyniliśmy to samo z Leonem. 

Ludmiła

Stoimy z Fran, Cami, Naty i czekamy. Zaraz poznamy nowych uczniów. Oby doszła jakaś dziewczyna. Dzisiejszy dzień będzie wspaniały. Umówiłam się z Federico na randkę. W ogóle dzisiaj panuje taka ekscytująca atmosfera, jeśli można tak powiedzieć. Tyle się dzieje! Po chwili czekania i rozmowy na bezsensowne tematy jak np. "Jak dzisiaj pięknie" albo "Wiecie co grają dziś w kinach?", Pablo wszedł na estradę i zaczął mówić. 
- Witajcie. Mam nadzieję, że wszyscy zrobili zadanie na dziś. - powiedział z uśmiechem, a sala wybuchła śmiechem (uuu jaki rym ;P). - Ale nie po to was tu zwołałem. Chciałbym przedstawić wam kilkoro uczniów, którzy dostali się do naszego studia na ostatnim przesłuchaniu. - Pablo przedstawił wszystkich po kolei, lecz moją uwagę zwróciła jedynie drobna brązowowłosa, dziewczyna. Podeszłam do niej i zagadałam. 
- Hej. - zaczęłam, a ona odpowiedziała mi tym samym z uśmiechem na twarzy. - Jak ci się tu podoba? 
- Jest naprawdę fajnie. Panuje tu niezwykła atmosfera. Chociaż nikogo tu nie znam, jestem pewna, że jesteście wspaniali. - o mało co się nie zarumieniłam. Wydaje się naprawdę miła.
- Miło mi. A tak w ogóle. Jestem Ludmiła. - podałam jej rękę. 
- Marcela. 
- Może chciałabyś poznać moim przyjaciół? Jakby co, aż trzech chłopaków jest wolnych. - zaśmiałyśmy się. Zaprowadziłam ją do naszej ogromniastej paczki i każdego kolejno przedstawiłam. Z charakteru przypominała mi Naty. Nieśmiała i wrażliwa dziewczyna. Dość szybko się poznałyśmy. Jest z Meksyku. Ohh... Zazdroszczę jej. Zawsze chciałam tam pojechać, ale... Właściwie to nie wiem czemu nie pojechałam. Zauważyłam coś dziwnego. Przez cały czas gdy rozmawialiśmy, Viola patrzyła na Maxi'ego wzrokiem, mówiącym "Masz szczęście, że nie mam lasera w oczach". Ciekawe co tym razem nabroił. Potem ją wypytam. 
- Słuchajcie, może pójdziemy do Resto Bandu? Stoimy na środku korytarza już jakieś dwadzieścia minut. - zaproponowała Cami. Miała rację. Zebraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy do baru. Coś czuję, że zaprzyjaźnimy się z Marcelą. Naprawdę dobrze mi się z nią dogaduje. Kiedy doszliśmy do Resto, wszystko wyglądało dobrze. Poza jednym... Dlaczego na drzwiach wisiała tabliczka 'Zamknięte'? O tej porze? Jest godzina trzynasta, zazwyczaj jest to godzina szczytu. Aż roi się tu od klientów.
- Fran, wiesz może czemu bar jest zamknięty? - zapytałam. W końcu Fran jest bratem Luci, właściciela owego lokalu. 
- Nie mam pojęcia. - odparła zdziwiona - Zadzwonię do niego. - Teraz tylko wsłuchiwaliśmy się w rozmowę Fran. Niestety nic nie zrozumieliśmy, bo jak to rodzeństwo miało w zwyczaju, kłócili się po Włosku. Kiedy rozmowa dobiegła końca, Fran schowała swój telefon do torebki, po czym ze smutną miną oznajmiła. - Bar jest zadłużony. Odkąd przestaliśmy występować w Resto, liczba klientów zmalała. 
- Nie rozumiem w czym problem? Dzwoń do niego i powiedz mu, że będziemy tutaj śpiewać codziennie! - krzyknął Broadway. 
- Ale tutaj nie chodzi o kwotę kilkuset złoty. Jest trochę gorzej. - Fran westchnęła.
- A o jakie pieniądze tutaj chodzi? - tym razem ja zapytałam. 
- Około 15 tysięcy. - wszyscy się szczerze zasmuciliśmy. Nigdy nie szło tutaj aż tak źle. Trzeba im pomóc, no bo co się stanie jeśli go zamkną na amen? To by była tragedia. Resto Band to nasz ulubiony bar. 

- Dobra, nie załamujmy się! Zawsze mogło być gorzej! Pomożemy wam! - Cami normalnie mi to z ust wyciągnęła. - Umówmy się na jutro tutaj, mam kilka pomysłów jak możemy odratować bar, ale musiałabym porozmawiać z twoim bratem. - oznajmiła, po czym wszyscy się rozeszliśmy do siebie. A jednak coś zepsuło mi humor. Teraz jednak, czeka mnie cudowna randka z moim cudownym chłopakiem w cudownym miejscu. Szczerze powiedziawszy nie wiem gdzie pójdziemy, ale na pewno będzie wspaniale. Zostało mi pół godziny. Przez ten czas postanowiłam zrobić się na bóstwo, ale bez przesady. Lubię styl taki dziewczęcy, delikatny. 

Federico

Zbliża się godzina naszej randki z Lu. Trochę się denerwuję, że jej się nie spodoba, ale trzeba iść na żywioł! Inaczej jej nie poznam! Oczywiście znam ją już jak siebie samego, ale zawsze w drugim człowieku jest coś czego nikt nigdy nie pozna, a ja bym chciał złamać tą niepisaną zasadę. Planuję dla Ludmiły... Hmm... W dość zwykłe i niezwykłe miejsce. Miejsce jest piękne, ale sam pomysł randki... dość przereklamowany, mi się wydaję. Taaak... To jest moja wada, nie jestem oryginalny. A właśnie... Propo mojej oryginalności... Gdzie była moja zielona marynarka? Miałem ją założyć! Kolejna wada... jestem strasznym... mhm... bałaganiarzem? Ale Lu i tak mnie kocha. Taaak... Która to już wada? Trzecia? Jestem bardzo skromny... oczywiście to był sarkazm. Ehm. Założyłem tą ciemną marynarkę. Postanowiłem jednak pozostać punktualnym i czym prędzej wyszedłem z domu po Ludmiłę. 


                                                  ***

Miałem wszystko idealnie zaplanowane. Gdy zobaczyłem Lu, omal mi szczena nie opadła, wyglądała ślicznie, zresztą jak zawsze. Prowadziłem ją do pięknego miejsca.
- Gdzie ty mnie prowadzisz, co? - zapytała
- Nie mogę ci powiedzieć, to ma być niespodzianka. Jakbym ci powiedział, to nie byłaby to niespodzianka.
- Aleś ty mądry. - odpowiedziała i się zaśmiała. Ma taki piękny uśmiech.
- Co nie? - uśmiechnąłem się. - No proszę. Jesteśmy już na miejscu. Możesz otworzyć oczy. - gdy otworzyła oczy, widziałem jak jej oczy się zaszkliły. Co ja zrobiłem? 
- Federico tu jest pięknie! - miała rację. Cudowny widok. Staliśmy na urwisku, przed nami rozpościerał się piękny widok. Słońce powoli chowało się na horyzoncie, na turkusowym morzu. Ludmiła rzuciła się na mnie wręcz i pocałowała. Odwzajemniłem pocałunek. Resztę popołudnia spędziliśmy na konsumowaniu przygotowanych przeze mnie potraw (a raczej przez moją mamę) w formie pikniku. Były tam muffinki, małe sandwiche, w sumie nic specjalnego, ale widać było, że Ludmiła była zachwycona. 

_________________________________________________________________

Koniec! : (
Ja jestem osobiście zadowolona :)
Jak wam się podobała nasza kochana Fedemiła?
Narazie brak akcji, ale, ale, ale! Spokojnie!
To dopiero początek, a trzeba zacząć łagodnie :)
Ten rozdział dedykuję wszystkim moim czytelnikom, których dzisiaj przybyło aż 4 :O 
Wyszedł mi chyba dość długi, co nie? *_* 
Komentujcie, to naprawdę motywuje! <3 
Ciao! ♥




Rozdział I : Wspomnienia

                                                       'Cause I just can't stop loving you'
                                              'Bo nie mogę przestać cię kochać'
                                        Michael Jackson - I just can't stop loving you



Ludmiła






Obudziłam się dziś cała w skowronkach. Nic nie mogło mi zepsuć tego humoru. Piękną pogodę można było porównać do mojego nastroju. W studiu jest wyjątkowy dzień. Niedawno odbyły się przesłuchania i z tego co wiem dostało się kilka osób. Nie mogę się doczekać, aby ich poznać. Uwielbiam nowe znajomości. Zanim poszłam do studia, otworzyłam album ze zdjęciami. W takich chwilach rozczulam się i myślę o tym co by było gdyby... Dużo by wymieniać, ale najważniejsze : co by było gdybym się nie zmieniła. Co by było gdyby Violetta mi nie wybaczyła? Przewijałam po kolei strony, i z każdym zdjęciem wiązało się jakieś wspomnienie. Na przykład, moja pierwsza impreza pidżamowa z dziewczynami. Wyprawa do lasu, mieliśmy wtedy zbierać grzyby, a zamiast tego się zgubiliśmy. Aż się śmiać chce. 
Zamknęłam duży album i wyszłam z domu. 

Maxi

- Leon, powiedz mu coś bo nie wytrzymam! - krzyknął Broadway
- O nie! Co najwyżej to Leon może powiedzieć coś tobie! - odpowiedziałem
- Chłopaki, o co wam tym razem poszło?!
- ma rację. Znowu się kłócimy, o byle co. Chociaż nie! Jest o co! 
- Ten pajac w słuchawkach uważa, że hip-hop jest lepszy na choreografię do Pablo!
- Co?! To raczej ten klaun w kapeluszu wymyślił sobie sambę! Rozumiesz to? Sambę! I za to mamy dostać dobrą ocenę?
- Proszę ja was! Pójdźcie na kompromis! Połączcie sambę z hip-hopem. Proste? Proste. No to nara. - odpowiedział Leon i poszedł sobie do Violetty. A właśnie. Gdzie Naty? 
- To co robimy? - trochę ochłonąłem. 
- Leon ma rację, połączmy sambę z hip-hopem. No bo pomyśl, takie połączenie to oryginalność, co nie? 
- W sumie racja. - zauważyłem wchodzącą do studia Naty. - Ale zajmiemy się tym później, idę do Naty. - Jak powiedziałem, tak zrobiłem. 

Marcela

Spacerowałam uliczkami Buenos Aires. Bardzo się cieszę, ponieważ dostałam się do Studio21. Może poznam kogoś fajnego? Może właśnie tam poznam swoją pierwszą najlepszą przyjaciółkę, pierwszą miłość. Kto wie? Za dwadzieścia minut powinnam być w studiu, a ja się tu wałęsam po mieście. Może jeszcze zdążę. 


_________________________________________________________________

Hej ;**
Rozdział - jest jaki jest ;D
Zapomniałam w prologu napisać o Broadwayu, więc teraz napiszę. Broadway jest singlem, koniec :D 
Piszcie w komentarzach czy się podobało <3
Ciao! *_*

Prolog

                                       'Together like we were something more' 
                                      'Razem, jakby było między nami coś więcej' 

                                                  Smallpools - Dreaming 



Moje życie się zmieniło. Na lepsze. To było jak obrót o 360 stopni, a wszystko przez jednego chłopaka z grzywką na metr do góry i przez wyjątkową dziewczynę, która we mnie nie zwątpiła. Nie jestem już tą wredną jedzą, która wszystkim uprzykrzała życie. Razem z moimi przyjaciółmi - jak to cudownie brzmi - jesteśmy jak jedna wielka rodzina. Rodzina, która się wspiera, pomaga. Poznanie takich ludzi jest czymś lepszym od pierwszego prezentu Gwiazdkowego, od pierwszych ciasteczek, od najlepszej zabawki na świecie. Mieć takich przyjaciół - to jest prezent. 

Ale poza przyjaźnią spotkała mnie również miłość. Moja pierwsza miłość. Chłopak, który mnie wspierał, był ze mną zawsze, nigdy mnie nie opuścił, był ze mną na dobre i na złe. To właśnie z nim jestem teraz szczęśliwa. Tworzymy z Federico zgraną parę. Cudowną dziewczyną, którą wcześniej wspomniałam, jest nie kto inny, niż przemiła brunetka o brązowych oczach. To ona pierwsza zauważyła mnie w moich chwilach słabości, gdy już się podłamywałam. Wszystkich przyjaciół cenię jednakowa, lecz Violetta jest dla mnie nie jak przyjaciółka. Jest dla mnie jak siostra. Moim przyjacielem jest Leon, chłopak Violetty. Jeszcze zanim przeszłam na stronę dobra, zazdrościłam im miłości, którą się otaczają. Pamiętam te czasy, kiedy to opowiadałam Violetcie o uczuciu, które jest gotowe na wszystko. O uczuciu miłości do Federico. Mam wielu wspaniałych przyjaciół, nie do opisania. Mam trzy cudowne przyjaciółki. Francesca, przyjaciółka na pochmurne dni. W pocieszaniu jest niezastąpiona. Jest jak słońce wychodzące zza chmur. 
 Wiecznie uśmiechnięta. Jej wspaniałym towarzyszem jest Marco, równie radosny jak jego dziewczyna. Camila, rudowłosa dziewczyna o wybuchowym charakterku, który opanować zdołał tylko Diego. Nie polubiliśmy się z Diego, ale tylko na początku naszej znajomości. Próbował mnie spychać na stronę zła, kiedy ja byłam gotowa rozkwitnąć na nowo. Zmienił się, gdy poznał naszą wybuchową przyjaciółkę. Naty, dużo by mówić. Miała mnie za przyjaciółkę, kiedy ja ją podle wykorzystywałam. Była drugą, zaraz po Violetcie, dziewczyną, która pomagała mi w przemianie na dobre. Tworzy szczęśliwy związek z Maxim. Moje dawne 'ja' określała go jako "hipopotama rapera". Aż chce mi się ze mnie śmiać, jak sobie o tym przypomnę. Do naszej paczki należy jeszcze dwóch wspaniałych chłopaków. Tomas. Jak to zwykł mówić Leon - czarnowłosy łobuz. Już od dawna szuka swojej drugiej połówki. Nie chce próbować z dziewczynami 'na chama'. Jeśli widzi, że dziewczyna nie jest dla niego - odpuszcza sobie. Czeka na aż prawdziwa miłość sama do niego przyjdzie. Tak samo twierdzi Andreas. Myślę, że dziewczyna dobrze by mu zrobiła. Jego pasją życiową jest gotowanie. Na każdym naszym ognisku, spotkaniu czy małej imprezie - to on gotuje. Muszę przyznać, że jego risotto jest przepyszne. 
Tak się prezentuje obecna chwila w moim życiu. Kto wie, może coś się zmieni? Oby na dobre. Wszystko jest idealnie. Mam wspaniałych przyjaciół, cudownego chłopaka. 




_________________________________________________________________

Jest prolog! Tak jak obiecałam. Ja osobiście jestem z niego zadowolona, aczkolwiek wyszedł mi chyba ciut za długi ;3 Chciałam opisać jak mniej - więcej wygląda teraz nasza kochana, zgrana paczka. Co wy na to? Proszę was o malutki znak życia, jeśli tu jesteście ;D 






Wyobraźmy sobie, że jest tutaj Cami i Diego ;D



I teraz gif, przez którego o mało nie spadłam z krzesła :D 




sobota, 2 listopada 2013

Hej ;**

Hej ;**

Z tej strony Aguś Verdas :)
Chciałabym powitać was na moim nowym blogu, w którym będzie górować Fedemiła, ale nie zabraknie tutaj Leonetty, Marcesci, Naxi, oraz... 

Cago! ♥

Cago? To znaczy Cami i Diego. Polubiłam tą parę. Na żadnym blogu jeszcze się z nią nie spotkałam ;D

W moim opowiadaniu pojawi się nowa postać - Marcela, której twarz użyczy Selena Gomez. Będzie ona dziewczyną jednego z chłopaków, może się domyślacie kogo? :3

Dużo czasu spędziłam dziś na nagłówku, chociaż nie wyszedł mi on jakiś nadzwyczaj piękny ;P 
Dlatego właśnie prolog ukaże się już jutro z rana! 

No to do jutra ;**

Aguś ♥