sobota, 4 stycznia 2014

Ekhm...

No cóż... Chciałabym was poinformować, że zawieszam bloga na czas bliżej nieokreślony. Dlaczego? Ponieważ, mam teraz sporo nauki oraz straciłam jakby wenę. Na blogu nie będzie mnie jakoś STRASZNIE DŁUGO. Tak z miesiąc :P To jest przemyślana decyzja, więc na razie mogę wam tylko powiedzieć.. Trzymajcie się <3 

Afusia ♥

PS Kto oglądał nowego Hobbit'a? :P

niedziela, 29 grudnia 2013

Tumblr + Gdzie się podział rozdział?

No witam, witam!
Mam dla was kilka informacji...
Otóż... Ekhmm : 
1. Ruszyłam z tumblr'em! Tak właśnie! :) Muszę go jeszcze tylko troszkę ogarnąć, ale w sumie jest gotowy ;) Jest już pare notek :D 
2. Co się stało z rozdziałem?! No a ten One Shot? :( 
No więc... Ja wiem, że jest wolne i sretetete :P Ale i tak nie mam czasu :( Rozdziału możecie się spodziewać w ciągu ok. tygodnia, ale na One Shot troszkę poczekacie, może nawet będzie w lutym :( Mam nadzieję, że mnie za to nie zabijecie xD Ale muszę się przez trzy przyszłe miesiące trochę pouczyć, bo do gimnazjum do, którego się wybieram przyjmują już w marcu ;D (test 6-klasisty jest niepotrzebny :P) 

A więc... To chyba wszystko :) Łapajcie linka do mojego tumblra! :* 

http://its-me-agus.tumblr.com

Aguś ♥

sobota, 21 grudnia 2013

Co wy na to? :3

Hej! 
Co wy na taki horror'owy one part? :)
Ostatnio mnie coś natchnęło i mam mega pomysł :D
A natchnął mnie odcinek Ukrytej Prawdy xD
W każdym razie... 
Myślę, że będzie straszny ;D
Może przypadkiem być w święta xD
Dzisiaj się zabiorę za pisanie :)
Będzie długi... tak mi się wydaje... :D

Aguś ♥

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział V - To twój brat?

Naty

Gdzie ten Maxi? Znowu się zgubił? A może mnie zdradza?! Natalia, uspokój się, zbyt dramatyzujesz... O! Idzie Leon!
- Hej Leon! Wiesz może gdzie jest Maxi? - zapytałam z nadzieją. 
- Nie, niestety. Widziałaś Violę? 
- Nie... - a co jeśli są razem? Jeśli nas zdradzają?! O wilku mowa! Widzieliśmy z Leonem Maxi'ego i Violę w dość jednoznacznej sytuacji. Obejmowali się i prawie, że całowali!
- Leon? Czy ty widzisz to co ja?! - zapytałam wkurzona.
- Naty, spokojnie. Przecież to przyjaciele, jak ja i ty. - pocieszał mnie Leon. Ja jednak wiedziałam swoje. Oni są razem i nas zdradzają! A myślałam, że Violetta to moja przyjaciółka... Ufałam Maxi'emu...Właśnie weszli przez drzwi do studia. 
- Cześć, słuchajcie, musimy wam powiedzieć coś mega ważnego! - zaczęła Violetta. 
- Doprawdy? My też! - nie wiem co we mnie wstąpiło, ale... pocałowałam Leona. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni, w tym Federico i Ludmiła oraz kilkoro uczniów ze studia. Violetta popatrzyła na mnie smutnymi oczami i pobiegła z płaczem, prawdopodobnie do łazienki. Co ja zrobiłam? Lu za nią pobiegła, Leon też. Chciałam pobiec z nimi, ale Maxi mnie zatrzymał. 
- Naty, co ty wyprawiasz?! Od kiedy spotykasz się z Leonem?! - krzyknął.
- Ja się z nim nie spotykam... nie wiem co we mnie wstąpiło... - odpowiedziałam. - Zobaczyłam, że świetnie się razem bawicie, pomyślałam, że coś was łączy i zrobiłam się zazdrosna. - spuściłam głowę. Byłam pewna, że to koniec. Że nikt mi nie wybaczy, ani Leon, Viola, a przede wszystkim Maxi. Stało się wręcz przeciwnie. Maxi mnie przytulił. 
- Spokojnie, wszystko ci wytłumaczę, ale potem... Teraz leć do Violetty. - jak powiedział, tak uczyniłam. 

Ludmiła

- Dlaczego Ludmi, dlaczego? - zdawało się, że Viola nie mówiła tego do mnie. - I to na moich oczach! 
- Nie wiem co w nią wstąpiło, ale będzie musiała nam się wytłumaczyć. Na pewno była w złym humorze. - próbowałam ją pocieszać. Właśnie siedziałyśmy w łazience dziewczyn. Ja stałam oparta o drzwi, a moja przyjaciółka siedziała pod ścianą. Nagle usłyszałam pukanie. Dlaczego ktoś puka zamiast po prostu wejść? Otworzyłam drzwi...
- Mogę wejść? - zapytał Leon, to dlatego pukał. 
- Jasne, wchodź. - wpuściłam go do łazienki. 
- Violu... - zaczął Leon.
- Leon, ja wiem, że to nie ty ją pocałowałeś, widziałam wszystko od początku do końca, ale... dlaczego mi to zrobiła? Przecież musiała mieć powód... - przerwała mu. 

- Widziała cię jak śmiałaś się i przytulałaś z Maxim. Pewnie pocałowała mnie pod wpływem złości i zazdrości. Mówiłem jej, że jesteście przyjaciółmi i macie do tego pełne prawo. 
- Wiesz my nie do końca jesteśmy przyjaciółmi... - zaczęła niepewnie Violetta. Przyglądałam się temu z niesamowitą ciekawością. Wiem, że nie powinnam tak mówić, ale... Ma ktoś popcorn? 
- Słucham? - zapytał lekko poddenerwowany Leon. 
- Chcieliśmy z Maxim wam to powiedzieć, kiedy Naty wyskoczyła z tym... no wiesz... 
- No dobrze, więc co takiego chcieliście nam powiedzieć? 
- Maxi to mój brat. - aż mnie zatkało. Jakim cudem? 
- Co? Ale jak? - dopytywał się Leon, a ja musiałam naprawdę dziwnie wyglądać. Stałam z otwartą buzią i z szeroko otwartymi oczami. 
- Okazało się, że mój ojciec z matką Maxi'ego mieli romans... Na początek złościłam się na tatę, że nic mi nie powiedział, ale najwidoczniej miał powody. Nie będę się mieszać w sprawy dorosłych. - kątem oka zauważyła przez szparę w lekko przymkniętych drzwiach, twarz Naty. Oworzyłam je szerzej. Wtedy Naty spuściła głowę ze wstydu. 
- Violu, ja przepraszam... To było pod wpływem emocji... - powiedziała Naty. Viola tylko wstała i ją przytuliła. 
- Obiecaj mi, że nigdy więcej tak nie zrobisz. - szepnęła Viola. A więc sprawa wyjaśniona. 


___________________________________________________________

I jest! Przepraszam, że tak późno, ale jest! Rozdział nie najdłuższy, ale pełny wrażeń! :D Chciałabym wszyyyyystkich zaprosić na bloga mojej zacnej przyjaciółki :) http://leonetta-4-ever.blogspot.com Kolejnego rozdziału możecie się spodziewać... nawet jutro jeśli będę miała wenę ;) A tak w ogóle... Pochwalcie się, jak wam minęły Mikołajki, co dostaliście? :)
Na koniec dwa zacne zdjęcia. 

1. Leon wygląda tu jakby zjadł coś kwaśnego :D


2. Podesłane przez moją zacną przyjaciółkę, która podnieca się tym, że Ruggero wygląda tu jakby był goły xD


Rozdział IV - Za dużo się dzieje...

Federico

Wczorajsza randka była wspaniała. Nie, to Ludmi jest wspaniała. Czuję, że jej się podobało. Jestem pewien, że nic nie zniszczy tak cudownego związku. Siedziałem właśnie i brzdąkałem na gitarze kiedy do moich uszu dotarł dzwonek do drzwi. Rodziców nie było w domu, więc musiałem otworzyć. Nie posiadałem zbytnio czasu na gości, bo za piętnaście minut powinienem był być w studio, ale wypada otworzyć. Ku mojemu zdziwieniu w drzwiach pojawiła się Ludmiła. Od razu się uśmiechnąłem, ale ona wydawała się dziwnie smutna. Oczywiście była równie uśmiechnięta jak ja, ale ja wiedziałem, że coś ją gryzie. 
- Hej Fede. Nie przeszkadzam? - zapytała mnie i zlustrowała wzrokiem. No tak. Byłem w samych bokserkach. Zawsze ubieram się na ostatnią chwilę. 
- Cześć skarbie. No coś ty, ty nigdy nie przeszkadzasz. Poczekasz chwilkę? - odpowiedziałem jej i ruchem ręki pokazałem jej żeby weszła. Wbiegłem do swojego pokoju jakby mnie piorun w tyłek strzelił. (xD) Przebrałem się tak szybko jak tylko mogłem i zbiegłem po schodach. No... Nie do końca zbiegłem... Bardziej to z nich spadłem. Ludmi podbiegła do mnie jak oparzona i zapytała czy wszystko w porządku.
- W jak najlepszym kochanie. - odpowiedziałem. Usiedliśmy na kanapie. 
- Fede, jest coś o czym muszę z tobą pogadać. - jej głos lekko się załamał. 
- O czym? Nie! Wiedziałem, że tak będzie! Nie podobam ci się! Już mnie nie kochasz! 
- Nie, nie i jeszcze raz nie! Kotku, zbyt dramatyzujesz. Tu nie chodzi o ciebie, ani o mnie. - pocieszała mnie. 
- No dobrze, mów dalej. 
- Od czego by tu zacząć...
- Najlepiej od początku. - przerwałem jej, a ona zgromiła mnie wzrokiem. - Przepraszam, kontynuuj. 
- Mój przyjaciel , David, przyjeżdża... 
- No i? 
- Nie rozumiesz! Od zawsze mu się podobałam, a jakby tego jeszcze brakowało przez najbliższy miesiąc, będzie mieszkać u mnie! - trochę mnie do zdenerwowało, ale wiem że Lu nic do niego nie czuje... Ufam jej. 
- Spokojnie, jeśli będzie czegoś od ciebie chciał to po prostu mi powiedz, a już ja sobie z nim pogadam. - puściłem jej oczko. 
- No dobrze, chodźmy do studia bo się spóźnimy. - odpowiedziała. 

___________________________________________________________

Hej, hej, heloł! Wiem, wiem... Daaaaawno mnie nie było, nie bijcie! Było to spowodowane problemami z Google +. Nie mogłam komentować, wstawiać postów, no po prostu nic! Ale uporałam się z problemem i jestem :) 
Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze został przy życiu :D 
Rozdział krótki, ale chciałam go wrzucić jak najszybciej, jeszcze jednego dzisiaj się doczekacie ;) 

Aguś ♥

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział III - Wyczuwam kłopoty...

      'It seems to me that when I die these words will be written on my stone'
'Mam wrażenie, że gdy umrę zapiszą te słowa na mym grobie' 
                                   One Direction - Story of My Life




Ludmiła


Federico jest taki kochany! Wczorajszy dzień był cudowny, ale dziś będzie trzeba zająć się Resto. 

- Gdzie byłaś? - zapytała się mnie mama, kiedy wchodziłam do domu. 
- A właściwie to nigdzie. Tak po prostu przeszłam się na spacer. 
- Hmm... Okej... A... Bo wiesz co? Mam dla ciebie wiadomość... - zaczęła niepewnie. Wyczuwam kłopoty. 
- Co takiego się stało? 
- Pamiętasz moją starą przyjaciółkę, Marcelę? Tą co przeprowadziła się do Francji razem ze swoim synem?
- Tak... 
- No właśnie... Przyjeżdżają do Buenos Aires. - szczerze mówiąc troszkę mnie to zmartwiło. Ten syn pani Marceli to David. Jest w moim wieku i odkąd pamiętam, podkochiwał się we mnie. Był moim przyjacielem, nie chciałam mu tak wprost mówić "Nie jestem tobą zainteresowana, więc się łaskawie odczep". Będą kłopoty... Z resztą jak przeczuwałam... Boję się, że nadal mu się podobam. Fede mógłby się lekko wkurzyć. 
- Dobra, to jeszcze nie tak źle - tak. W ogóle nie jest źle. Moja mama znała 'problemy' z Davidem, ale nigdy nie umiała mi pomóc. 
- Nie wiesz jeszcze wszystkiego. - teraz zaczęłam się bać. - Będą przez najbliższy miesiąc mieszkać u nas. - że co, proszę?! 
- Mamo?! - krzyknęłam. 
- Przepraszam cię córciu, ale wiesz że Marcela jest moją najlepszą przyjaciółką, nie umiem jej odmówić! 
- Ehh, no dobrze. - 1... 2... 3... 4... 5... 6... 7... 8... 9... 10... Podobno liczenie do 10 pomaga opanować złość... Mi jakoś nie pomogło! Właściwie to nie wiem co ja czuję. Złość? Czy może strach? Albo jeszcze coś innego? - Kiedy się wprowadzają? 
- W środę. - No tak. Mamy dziś poniedziałek. Mam dwa dni żeby pomyśleć... Pomyśleć nad tym, czy powiedzieć Fede o Davidzie, czy może udawać, że go nie znam? To raczej nie wypali... Będę musiała pogadać z moim chłopakiem. 
- Wychodzę. 
- Przecież dopiero wróciłaś. 
- Idę do Studia, za dwadzieścia minut mam lekcje. - wywróciłam oczami i poszłam...

___________________________________________________________

Hej, Hej, Hej! 
Już się tłumaczę, czemu rozdziału nie było!
Otóż leżałam z gorączką 38.4 stopni :| 
Nie byłam w stanie napisać rozdziału :D 
Wiem, że rozdział krótki. 
Spokojnie, spokojnie. Wenę mam! 
Ale jakbym się rozpisała to bym nie miała już co pisać na przyszłe rozdziały! 
Dzisiaj się dowiedzieliście o Davidzie, któremu twarzy użyczy Burkely Duffield 
( Edison Sweet - Tajemnice Domu Anubisa ) 
To wam wystarczy... Na razie xD
Kolejnego rozdziału... nie wiem kiedy możecie się spodziewać ;D
Niebawem! : D
To wszystko z mojej strony ;3

Mam jeszcze pytanko! Co byście chcieli... no nie wiem... zobaczyć na tym blogu? Macie jakieś pomysły? Każdy pomysł na wagę złota ♥ Nie chodzi mi tylko o samo opowiadanie, ale np. zakładki (tzn. tak jak teraz mam 'Strona Główna', 'Spis Treści'). Dzielcie się swoimi... pomysłami! :D

Aguś ♥

niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział II - Marcela

                                      'When I look into your eyes I can see a love restrained'
                                    'Kiedy patrzę w Twoje oczy, widzę skrywaną miłość'
                                                Guns N' Roses - November Rain



Violetta



Maxi i Broadway znowu się kłócą. Na szczęście Leon wymyślił dla nich jakieś rozwiązanie, ale podejrzewam, że chciał się ich po prostu pozbyć. Stałam oparta plecami o szafkę, a Leon, który jedną ręką przygwoździł mnie do nich, delikatnie mnie całował. Wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Oczywiście nasz drogi Maxi musiał nam przerwać. 
- Pablo zwołał zebranie w auli, możecie się obściskiwać później. - powiedział. Niechętnie odsunęłam się od Leona i zapytałam. 
- Gdzie zgubiłeś Naty, hę? - on nic nie odpowiedział tylko z uśmiechem na twarzy odszedł. Uczyniliśmy to samo z Leonem. 

Ludmiła

Stoimy z Fran, Cami, Naty i czekamy. Zaraz poznamy nowych uczniów. Oby doszła jakaś dziewczyna. Dzisiejszy dzień będzie wspaniały. Umówiłam się z Federico na randkę. W ogóle dzisiaj panuje taka ekscytująca atmosfera, jeśli można tak powiedzieć. Tyle się dzieje! Po chwili czekania i rozmowy na bezsensowne tematy jak np. "Jak dzisiaj pięknie" albo "Wiecie co grają dziś w kinach?", Pablo wszedł na estradę i zaczął mówić. 
- Witajcie. Mam nadzieję, że wszyscy zrobili zadanie na dziś. - powiedział z uśmiechem, a sala wybuchła śmiechem (uuu jaki rym ;P). - Ale nie po to was tu zwołałem. Chciałbym przedstawić wam kilkoro uczniów, którzy dostali się do naszego studia na ostatnim przesłuchaniu. - Pablo przedstawił wszystkich po kolei, lecz moją uwagę zwróciła jedynie drobna brązowowłosa, dziewczyna. Podeszłam do niej i zagadałam. 
- Hej. - zaczęłam, a ona odpowiedziała mi tym samym z uśmiechem na twarzy. - Jak ci się tu podoba? 
- Jest naprawdę fajnie. Panuje tu niezwykła atmosfera. Chociaż nikogo tu nie znam, jestem pewna, że jesteście wspaniali. - o mało co się nie zarumieniłam. Wydaje się naprawdę miła.
- Miło mi. A tak w ogóle. Jestem Ludmiła. - podałam jej rękę. 
- Marcela. 
- Może chciałabyś poznać moim przyjaciół? Jakby co, aż trzech chłopaków jest wolnych. - zaśmiałyśmy się. Zaprowadziłam ją do naszej ogromniastej paczki i każdego kolejno przedstawiłam. Z charakteru przypominała mi Naty. Nieśmiała i wrażliwa dziewczyna. Dość szybko się poznałyśmy. Jest z Meksyku. Ohh... Zazdroszczę jej. Zawsze chciałam tam pojechać, ale... Właściwie to nie wiem czemu nie pojechałam. Zauważyłam coś dziwnego. Przez cały czas gdy rozmawialiśmy, Viola patrzyła na Maxi'ego wzrokiem, mówiącym "Masz szczęście, że nie mam lasera w oczach". Ciekawe co tym razem nabroił. Potem ją wypytam. 
- Słuchajcie, może pójdziemy do Resto Bandu? Stoimy na środku korytarza już jakieś dwadzieścia minut. - zaproponowała Cami. Miała rację. Zebraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy do baru. Coś czuję, że zaprzyjaźnimy się z Marcelą. Naprawdę dobrze mi się z nią dogaduje. Kiedy doszliśmy do Resto, wszystko wyglądało dobrze. Poza jednym... Dlaczego na drzwiach wisiała tabliczka 'Zamknięte'? O tej porze? Jest godzina trzynasta, zazwyczaj jest to godzina szczytu. Aż roi się tu od klientów.
- Fran, wiesz może czemu bar jest zamknięty? - zapytałam. W końcu Fran jest bratem Luci, właściciela owego lokalu. 
- Nie mam pojęcia. - odparła zdziwiona - Zadzwonię do niego. - Teraz tylko wsłuchiwaliśmy się w rozmowę Fran. Niestety nic nie zrozumieliśmy, bo jak to rodzeństwo miało w zwyczaju, kłócili się po Włosku. Kiedy rozmowa dobiegła końca, Fran schowała swój telefon do torebki, po czym ze smutną miną oznajmiła. - Bar jest zadłużony. Odkąd przestaliśmy występować w Resto, liczba klientów zmalała. 
- Nie rozumiem w czym problem? Dzwoń do niego i powiedz mu, że będziemy tutaj śpiewać codziennie! - krzyknął Broadway. 
- Ale tutaj nie chodzi o kwotę kilkuset złoty. Jest trochę gorzej. - Fran westchnęła.
- A o jakie pieniądze tutaj chodzi? - tym razem ja zapytałam. 
- Około 15 tysięcy. - wszyscy się szczerze zasmuciliśmy. Nigdy nie szło tutaj aż tak źle. Trzeba im pomóc, no bo co się stanie jeśli go zamkną na amen? To by była tragedia. Resto Band to nasz ulubiony bar. 

- Dobra, nie załamujmy się! Zawsze mogło być gorzej! Pomożemy wam! - Cami normalnie mi to z ust wyciągnęła. - Umówmy się na jutro tutaj, mam kilka pomysłów jak możemy odratować bar, ale musiałabym porozmawiać z twoim bratem. - oznajmiła, po czym wszyscy się rozeszliśmy do siebie. A jednak coś zepsuło mi humor. Teraz jednak, czeka mnie cudowna randka z moim cudownym chłopakiem w cudownym miejscu. Szczerze powiedziawszy nie wiem gdzie pójdziemy, ale na pewno będzie wspaniale. Zostało mi pół godziny. Przez ten czas postanowiłam zrobić się na bóstwo, ale bez przesady. Lubię styl taki dziewczęcy, delikatny. 

Federico

Zbliża się godzina naszej randki z Lu. Trochę się denerwuję, że jej się nie spodoba, ale trzeba iść na żywioł! Inaczej jej nie poznam! Oczywiście znam ją już jak siebie samego, ale zawsze w drugim człowieku jest coś czego nikt nigdy nie pozna, a ja bym chciał złamać tą niepisaną zasadę. Planuję dla Ludmiły... Hmm... W dość zwykłe i niezwykłe miejsce. Miejsce jest piękne, ale sam pomysł randki... dość przereklamowany, mi się wydaję. Taaak... To jest moja wada, nie jestem oryginalny. A właśnie... Propo mojej oryginalności... Gdzie była moja zielona marynarka? Miałem ją założyć! Kolejna wada... jestem strasznym... mhm... bałaganiarzem? Ale Lu i tak mnie kocha. Taaak... Która to już wada? Trzecia? Jestem bardzo skromny... oczywiście to był sarkazm. Ehm. Założyłem tą ciemną marynarkę. Postanowiłem jednak pozostać punktualnym i czym prędzej wyszedłem z domu po Ludmiłę. 


                                                  ***

Miałem wszystko idealnie zaplanowane. Gdy zobaczyłem Lu, omal mi szczena nie opadła, wyglądała ślicznie, zresztą jak zawsze. Prowadziłem ją do pięknego miejsca.
- Gdzie ty mnie prowadzisz, co? - zapytała
- Nie mogę ci powiedzieć, to ma być niespodzianka. Jakbym ci powiedział, to nie byłaby to niespodzianka.
- Aleś ty mądry. - odpowiedziała i się zaśmiała. Ma taki piękny uśmiech.
- Co nie? - uśmiechnąłem się. - No proszę. Jesteśmy już na miejscu. Możesz otworzyć oczy. - gdy otworzyła oczy, widziałem jak jej oczy się zaszkliły. Co ja zrobiłem? 
- Federico tu jest pięknie! - miała rację. Cudowny widok. Staliśmy na urwisku, przed nami rozpościerał się piękny widok. Słońce powoli chowało się na horyzoncie, na turkusowym morzu. Ludmiła rzuciła się na mnie wręcz i pocałowała. Odwzajemniłem pocałunek. Resztę popołudnia spędziliśmy na konsumowaniu przygotowanych przeze mnie potraw (a raczej przez moją mamę) w formie pikniku. Były tam muffinki, małe sandwiche, w sumie nic specjalnego, ale widać było, że Ludmiła była zachwycona. 

_________________________________________________________________

Koniec! : (
Ja jestem osobiście zadowolona :)
Jak wam się podobała nasza kochana Fedemiła?
Narazie brak akcji, ale, ale, ale! Spokojnie!
To dopiero początek, a trzeba zacząć łagodnie :)
Ten rozdział dedykuję wszystkim moim czytelnikom, których dzisiaj przybyło aż 4 :O 
Wyszedł mi chyba dość długi, co nie? *_* 
Komentujcie, to naprawdę motywuje! <3 
Ciao! ♥